środa, 15 czerwca 2011

rozdział dwunasty.

Jeszcze dwa przystanki, tylko tyle dzieliło je od domu. Przez całą drogę ze szpitala rozmyślały jak będzie teraz wyglądać ich życie. Obie, miały nadzieje że dadzą sobie radę, że będą szczęśliwe. Niestety.. to była tylko nadzieja.

Przystanek znajdował się niedaleko domu, wysiadając, ujrzały stojącego obok Mateusza.
- Cieszę się, że go poznałaś. – matka szepnęła na ucho Asi.
- Ja cieszę się z tego jeszcze bardziej.
- Jak dobrze widzieć Was razem, i to uśmiechnięte. – mówiąc to, pomógł im zabrać się z torbami.

Niepewnym krokiem szły w strone domu, nie wiedziały czy poradzą sobie w ich nowym życiu. Tak, można to nazwać nowym życiem. Za dużo się pozamieniało.

Mateusz postawił torby w korytarzu i poszedł do siebie. Uznał że Asia i jej mama będą potrzebowały teraz spokoju, aby wszystko sobie poukładać. Miał rację.

Obie miały nadzieje że jakoś sobie poradzą z tą sytuacją, ale nadzieja ta wygasłą razem z wejściem do domu, do miejsca wszystkich wspomnień, chwil. Śmierć kogoś bliskiego, można porównać z wyrwaniem kawałka serca. Ono funkcjonuje prawidłowo tylko w całości, a bez jakiegoś elementu, nigdy nie będzie potrafiło dać pełni szczęścia. Asia straciła ojca, a jej mama – męża. Jak można pogodzić się z tym, że ktoś kogo miało się na co dzień już nie postawi stopy na ziemi, już więcej się nie uśmiechnie? Z tym nie da się pogodzić. Nie da się wybaczyć sobie, że nie doceniało się tego co dla nas robiono, bezinteresownie. Że nie doceniało się tego jak cenną osobe się posiada przy boku.

Siedziały tak w salonie, rozmyślając o tym wszystkim ze łzami w oczach, aż w końcu usnęły. Były zmęczone szpitalem, tym co przeszły, potrzebowały odpoczynku, długiego odpoczynku.

Rano, obudził je telefon Asi, dzwonił Mateusz.

- Cześć Skarbie, jak tam u Was? – spytał.
- Wiesz.. myślałam że będzie dobrze, ale jest odwrotnie.. spędziłyśmy wczoraj cały dzień ze łzami w oczach.. ja nie potrafię się z tym pogodzić.. – głos jej się załamał, a z oczu zaczęły płynąć łzy.
- Przyjadę do Ciebie najbliższym autobusem. Kocham Cie.
- Dziękuję.

Ze wszystkich złych rzeczy jakie je spotkały, on był najlepszą. A właściwie nie.. on nie był rzeczą. On był
Aniołem w ciele chłopaka.




_____________________________




przepraszam że taki krótki rozdział,
ale mam nadzieję że Wam się podoba..
ii przepraszam że tyle musiałyście czekać,
ale ostatnio za dużo się stało..
za dużo złego.
jeśli macie jakieś rady/propozycje, piszcie.
jeśli coś Wam się nie podoba, piszcie.

dziękuję każdemu kto poświęca choć odrobinę czasu,
na mój blog.<3




jakieś pytania, to tu:
http://www.formspring.me/spacerwchmurach

zapraszam też na moblo:
http://moblo.pl/profile/spacerwchmurach

5 komentarzy:

  1. świetne ...
    Ale może jakbyś wprowadziła więcej akcji .

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie świetne :)
    Zapraszam do siebie na www.vaffanculo-daisy.blogspot.com
    Było by mi miło gdybyś mogła wyrazić swoją opinie :)
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam , czytam i nie moge przestac ^^
    To jest świetne ! :D

    OdpowiedzUsuń