Minęła niecała godzina, a Asia usłyszała dzwonek do drzwi. Tak, to był Mateusz. Gdy tylko zobaczył jej oczy, wypełnione smutkiem i tęsknotą, przytulił ją do siebie, całując po włosach. Tylko w jego ramionach czuła się bezpieczna, tylko przy nim była pewna, że jakoś się ułoży.
Szybko to minęło, nie dawno przecież się poznali, a już ponad pół roku są razem. Nikt, nigdy, nie zrobił dla Asi tyle co on. Była jego dłużniczką, na całe życie. Ale nie miała nic, co mogła by mu ofiarować, oprócz swojej miłości.
- No gołąbeczki, nie stójcie tak w tym korytarzu, tylko bierzcie się za przygotowanie obiadu. - powiedziała mama, z wymuszonym uśmiechem.
- Już idziemy proszę pani. Myjemy ręce, i gotujemy. - powiedział uśmiechnięty Mateusz. Objął Asie w talii, i poszli zrealizować swoje kulinarne pomysły.
Minęło pół godziny, a w kuchni pojawiła się mama, trzymając w ręku dwie kolorowe kartki.
- Co tam masz? - spytała Asia.
- Prezent dla Was, ale dostaniecie jeśli obiad mi posmakuje. - powiedziała to, znów próbując się szczerze uśmiechać.
- No dobrze, już prawie gotowe.
- Do stołu, podano. - krzyknął Mateusz.
- Jak ładnie pachnie, widać że się napracowaliście. - stwierdziła mama dziewczyny zaczynając jeść. - No, muszę Wam powiedzieć że dobre, a więc należy Wam się niespodzianka, to dla Was. - mówiąc to, dała im dwie kolorowe kartki.
Asia wzięła jedną kartkę, Mateusz drugą, od razu zobaczyli że są to bilety. Ale gdzie, do Włoch! Bilety do pięknych, słonecznych Włoch.
- Mamo, ale jak to? Te bilety są dla nas? - spytała zszokowana, ale i zaskoczona dziewczyna.
- Oczywiście, należą Wam się, tyle przeszliście, tyle siedzieliście ze mną w szpitalu, potrzebujecie odpoczynku, a ja potrzebuję trochę samotności, czasu.
- Mamuś, ale jesteś pewna?
- Tak, jedźcie i bawcie się dobrze, wypocznijcie. - tym razem, na jej twarzy pojawił się prawdziwy i szczery uśmiech.
- Kocham Cie mamo! - krzyknęła Asia, całując ją i przytulając.
Mateusz pewnie zrobił by to samo, ale niestety nie bardzo mu to pasowało, więc grzecznie podziękował.
- Za tydzień wyjazd. Więc idźcie sprawdzić, czy aby na pewno macie wszystkie potrzebne ciuchy i rzeczy. Bo może przydały by się jakieś zakupy. - pogoniła ich mama.
- Jesteś wspaniała! - Asia dała jej ostatniego buziaka, i trzymając Mateusza za rękę, poszli do jej pokoju.
Teraz, nie odczuwała smutku, chociaż w głębi serca tęskniła za ojcem, ale cieszyła się, miała powody do uśmiechu. Za tydzień będzie w drodze do Włoch, przy boku najcudowniejszego mężczyzny na świecie. Teraz to się liczyło.
___________________________________________
może trochę krótki rozdział,
i niezbyt ciekawy.
ale ostatnio jest dużo zamieszania,
więc pisałam go na szybko.
postaram się przez te parę dni napisać coś jeszcze,
bo potem wyjeżdżam.
ale zobaczymy czy mi się uda.
na razie życzę Wam udanych wakacji!
trzymajcie się Misie! ;*
jakieś pytania, to tu:
http://www.formspring.me/spacerwchmurach
zapraszam też na moblo:
http://moblo.pl/profile/spacerwchmurach
:*
OdpowiedzUsuńJa już zapomniałam o co w tym chodzi.
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że tak długo zwlekałam z tym rozdziałem. ale naprawdę było wiele zamieszania ostatnio. strasznie mało czasu.
OdpowiedzUsuńJa tam też zapomniałam ale po perzeczytaniu tego rozdziału już wszystko wiem :)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
urocza mama! posyła ich na wakacje w roku szkolnym mniemam, miło.
OdpowiedzUsuńdość szybki zwrot akcji. ;p Ze szpitala do Włoch.^^ Ale genialne.:D i przede wszystkim: nieprzewidywalne.
OdpowiedzUsuńBrawo.! ;*